Odsłuchuję właśnie ulubione
kawałki z ubiegłego roku i w klimacie podsumowań wracam do mojej
pierwszej notki na blogu, tej o Julii Child. To już prawie pół roku cynamonowej
pisaniny od pamiętnego sierpnia! Ledwie zamknęłam szalony 2012, a tu kolejny rok sunie do przodu, nie pytając nikogo o zdanie. Zmiany, zmiany,
zmiany. Niewiele czasu na gotowanie, które relaksuje i pozwala na chwilę
wyłączyć myślenie (paradoksalnie). Łatwiej złapać się na mieście, wypić
kawę i pobiec dalej. I chociaż na chwilę poczynić starania, by jak najlepiej
wykorzystać ten czas. Na wymianę myśli, spostrzeżeń, wzajemne zapewnienie, że w
tym szaleństwie jest metoda.
Tak naprawdę dziś miało być o
pewnej izraelskiej sieciówce – Aroma Espresso Bar. W styczniu otworzyli
kolejną, już trzecią lokalizację w Warszawie. Dotychczas można ich było znaleźć
na Krakowskim Przedmieściu i Kruczej. Ja poznałam Aromę dopiero, gdy pojawiła się na Chmielnej, czyli całkiem niedawno.
Minimalistyczny wystrój, pieczywo wypiekane na miejscu. W ofercie, z ciekawszych
rzeczy, śniadania i długa lista kanapek, np. z omletem. Podobno po burgerach
przyszła pora właśnie na sandwicze. Na fali kanapkowego boomu jeszcze nie
raz o nich w tym roku napiszę.
Aromę odwiedziłam z osobą, bez której ten blog
na pewno nie ruszyłby z miejsca. Natalia to spiritus movens całego
przedsięwzięcia, matka chrzestna pierwszej wody. Potrzeba było kilku miesięcy
wiercenia dziury w brzuchu, technicznego wsparcia i wielu zapewnień, że mogę,
że potrafię, zanim Cynamonowy dom zaczął wypełniać się treścią. Teraz N. ciągnie
za uszy, by pisać dalej, mimo braku czasu. Motywuje i wspiera, wyciąga w
ciekawe miejsca, które potem wam opisuję. Ciągle liczę na to, że wreszcie coś
wspólnie ugotujemy. :) A skoro już o motywacji mowa, dziękuję wszystkim, którzy
komentują, podsuwają pomysły lub zwyczajnie tu zaglądają. I proszę o więcej. :) A miało nie wyjść sentymentalnie...
Aroma Espresso Bar
ul. Krucza 6
ul. Krakowskie Przedmieście 7
ul. Chmielna 1/3
Droga Justko, pisz jak najczęściej! Zaglądam do Cynamonowego regularnie i stale czerpię wiele inspiracji do moich kulinarnych eksperymentów i nie tylko :) Po Rocky Roads przyszedł czas na upragnione Brownies (piekarnik już jest!) :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńAnia K.
Postaram się nie zawieść. :-) Czeka już na mnie lista przepisów do zrealizowania i miejsc do sprawdzenia. Trzymam kciuki za brownies!
UsuńA ja ostatnio piekłam czekoladowe serce z malinami. Wszystkim bardzo smakowało:-) A z ciekawych miejsc do opisania polecam Ci cukiernię Misiankę w Parku Skaryszewskim, która mieści się... w dawnym budynku szaletu :-) I ich super szarlotkę:-)Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńDorota P.
Misianka już jest na liście miejsc do odwiedzenia! A Skaryszak to jeden z moich ulubionych parków. :-)
Usuń