sobota, 25 sierpnia 2012

W poszukiwaniu posiłku doskonałego

Poniżej moja recenzja książki Anthony'ego Bourdaina „Świat od kuchni. W poszukiwaniu posiłku doskonałego”. Tekst ma ponad rok. Powstał w czasach, gdy wszystko co napisałam trafiało do szuflady. Nadal podpisuję się pod każdym zdaniem. Od tamtej pory ukazały się już kolejne publikacje Bourdaina (ostatnio nawet komiks jego autorstwa!) i na pewno o nich jeszcze napiszę. Tymczasem zabieram was w podróż sentymentalną do jednej z jego podróżniczych książek. Jeśli ktoś jeszcze nie miał jej w ręku, zachęcam. Lubię mój egzemplarz tej książki – sfatygowany, mocno wysłużony. Towarzyszył mi podczas wyprawy do Portugalii, kiedy sama poszukiwałam posiłku doskonałego, przeszedł przez wiele rąk i nikogo chyba nie zawiódł. Moim zdaniem, to absolutny MUST READ na liście każdego szanującego się smakosza.


Wystarczy kilka pieprznych żartów Tony’ego, szczypta kąśliwych uwag, solidny kawał rzuconego mięsa, by zorientować się, z kim masz do czynienia.  Gładkich wersów sympatycznego, rodzinnego blondyna śmigającego na Vespie w jego kuchni na pewno nie znajdziesz. Nawet krótkie spotkanie z Anthonym Bourdainem w wieczornym paśmie kuchnia.tv daje jakieś pojęcie o tym, czego można się po nim spodziewać. (A można spodziewać się wszystkiego.) Ten nowojorski szef kuchni, obecnie sporo po 50-tce reprezentuje to, co w amerykańskiej kuchni urzeka mnie najbardziej: nonszalancję, wszechstronność i zabójcze poczucie humoru. Facet naprawdę wie jak się to robi w USA, i mogę tylko przypuszczać, że robi to naprawdę dobrze. (Jego restauracja Brasserie Les Halles jest już na mojej coraz dłuższej short liście miejsc, które muszę odwiedzić).  


Jego niezwykła, zupełnie nieamerykańska (typowo nowojorska?)  ciekawość świata, szacunek i podziw wobec wszystkiego co inne jest z pewnością obietnicą dobrej lektury. A co czyni ją prawdziwym zjadaczem czasu? W dobie wszechogarniającej pikselozy, Anthony Bourdain przekonuje, że możliwie jest pisanie o jedzeniu tak, jak pewnie robiono w czasach, zanim food porn zaczął atakować nasz zmysł wzroku, a opisy okazały się zbyteczne. W pełni zasługuje na miano pisarza, posługując się słowem tak zgrabnie, jakby nie robił w życiu nic innego. (Prawdą jest, że duży udział w sukcesie polskiego przekładu ma zapewne doskonałe tłumaczenie pana Jacka Środy. Two thumbs up!)


Skosztować japońskiej ryby fugu, upiec barana na samym środku pustyni, gdzieś w Wietnamie zjeść bijące serce kobry… Jego poszukiwanie posiłku doskonałego jest miejscami zabawne, innym razem obrzydliwe lub dla odmiany zupełnie nostalgiczne.  Anthony Bourdain wyrusza w podróż, którą sam nazywa przygodą życia, zabierając w miejsca niezwykłe – piękne, niebezpieczne, kapryśne. Ostatecznie zostawia zaniepokojonego czytelnika z ciepłą refleksją, że koncepcja posiłku „idealnego” to pomysł niedorzeczny. Zbyt mocno wysmażony hamburger i kilka ociekających tłuszczem frytek zjedzonych w towarzystwie bliskiej osoby, to czasem wszystko czego potrzeba. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...